poniedziałek, 7 lutego 2011

If you keep listening you can hear it for miles...

Tym razem w Post Scriptum zagościły nieco szybsze brzmienia, które mimo wszystko nie były pozbawione refleksyjnej nuty. Niestety z racji specyfiki audycji nie udało się przygotować kolejnego odcinku kącika "Dwie dekady historii Post-Rocka". Obiecuję, że za tydzień wszystko nadrobię.

Playlista 01.02.2011 (Sesyjna mieszanka vol.3)

1. Amplifier - Post Acid Youth [Amplifier. 2004]
2. Seigmen - Lament [Total 1994]
3. Seigmen - Slaver Av Solen [Metropolis. 1995]
4. Deftones - Hexagram [Deftones. 2003]
5. Godflesh - White Flag [Hymns. 2001]
6. pg.lost - Crystalline [In Never Out. 2009]
7. Constants - The Perpetual Morning Subsequent [Nostalgia For The Future. 2004]
8. Seigmen - Nemesis [Metropolis - The Grandmaster Recordings. 1996]
9. Seigmen - The Modern End [Radiowaves. 1997]
10. School Of Seven Bells - I L U [Disconnect From Desire. 2010]
11. Ljungblut - Migraine Sky [The Other Side Of All Things/Influences For A New Album. 2005]
12. Moving Mountains - 8105 [Pneuma. 2007]
13. Red Room Cinema - Treeburst In Bastogne [Red Room Cinema. 2008]

Tą lekko zahaczającą o sesję audycję rozpoczął kawałek o jakże wdzięcznym tytule "Post Acid Youth". Sama nazwa pasowała by raczej do pokolenia końcówki lat 70-tych i początku 80-tych, czyli do czasów młodości naszych rodziców.
Pierwsze Post Scriptum w lutym stało się okazją do zaprezentowania twórczości zespołu w kąciku "Odkrycie miesiąca". Z racji braku "Dwóch dekad..." rozbiłem Odkrycie na 2 części - po 2 utwory w każdej godzinie audycji. Kapelą, która wywarła na mnie największe wrażenie w styczniu było Seigmen. Norweski zespół, który podczas 10 lat swojego istnienia obracał sie w kręgu muzyki alternatywnego rocka, by z gotycko-grunge'owej formy, poprzez konwencjonalny i energetyczny rock ery płyty Metropolis, skierować się ostatecznie w stronę brzmień nieco przypominających industrialnego rocka. Przez długi czas przymierzałem się do poznania zespołu, na którego gruzach powstał uwielbiany przeze mnie Zeromancer i jak widać spodobał mi się on na tyle, że stał się bohaterem tego comiesięcznego kącika tematycznego. Seigmen, podobnie jak wspomniany już jego następca, mogę ze szczerym sercem polecić każdemu fanowi rocka. Warto zwrócić uwagę, że zespół dużą część swoich utworów nagrał z wykorzystaniem norweskich tekstów. Dopiero pod koniec twórczości, gdy popularność Seigmen wzrosła, zdecydowali się wydać płytę w całości po angielsku. Ciekawostką jest też wydanie płyty Metropolis w dwóch wersjach językowych, z tym że wersja angielska nie jest prostym przekładem norweskich liryków, tylko nową wariacją liryczną dopasowaną do niezmienionej w tym przypadku instrumentalnej formy (choć długości utworów się różnią - czasami znacznie). Szczerze powiedziawszy bardziej do mnie jednak przemawia norweskie wydanie Metropolis, choć niektóre angielskie utwory dorównują pierwowzorom.
Na Gwoźdź Programu wybrałem tym razem kawałek "Crystalline". Bardzo ładnie się rozwijający i rozbudowujący instrumentalny utwór to moim zdaniem najlepsza kompozycja na ostatniej płycie Szwedów z pg.lost. Krystaliczny umysł natomiast, który jest gotowy na przyjęcie i przyswojenie dużej partii materiału powinien być natomiast atrybutem każdego studenta przymierzającego się do sesji.
"Norweski kącik muzyczny" padł tym razem łupem projektu Ljungblut - solowego alter ego basisty Seigmen i Zeromancera - Kima Ljunga. Ten projekt przypomina mi trochę polskie Lunatic Soul. Mariusz Duda i Kim Ljung to basiści i liderzy swoich zespołów, które mimo tego, że obracają się w innych przestrzeniach muzycznych (Riverside to progresywny rock, a Zeromancer - industrialny rock), mają jedną wspólną cechę - nie zaspokajają wszystkich muzycznych pragnień swoich liderów. Ljungblut to muzyka różniąca się od wspomnianych już wcześniej projektów Kima Ljunga. Przez lata grania w tych zespołach Kim komponował też kawałki, które nie zawierały się w muzycznych ramach jego zespołów - w dużej mierze akustyczne, melancholijne, smutne i refleksyjne kompozycje (kolejne podobieństwo do Lunatic Soul) były przez kilka ładnych lat odkładane na prywatną półkę Kima. W końcu nagromadziło się ich aż tyle, że Kim postanowił je wydać jako album - tak powstał pierwszy, podwójny longlplay od Ljungblut. Ljung wykorzystał też przerwę w działalności Zeromancera i w 2007 wydał swój drugi solowy album.
Z racji newsa tygodnia - czyli informacji, że na Asymmetry Festival III wystąpi legendarny industrial metalowy zespół Godflesh - w Post Scriptum zagościła kompozycja tegoż zespołu. Wybrałem "White Flag", gdyż w kontekście Sesyjnej mieszanki nie należy się poddawać, mimo że sytuacja bywa czasami bardzo nieciekawa.
Do nauki podczas sesji (szczególnie wtedy gdy zasypiamy) świetnie nadaje się brutalnie wybudzające "Hexagram". Do podtrzymywania powiek - utwory Constants, a do wielu chwil spędzonych nad cyferkami i przekształceniami - Moving Mountains - w końcu każda sesja to w pewnym stopniu metaforyczne przesuwanie swoich własnych gór.
Przeglądając teksty utworów długo się zastanawiałem, który z nich wybrać jako cytat na podsumowanie tej audycyjnej notki. W końcu coś pchnęło mnie w stronę cytatu z "I L U". Mimo słodkiego brzmienia i na wskroś radosnej atmosfery płynącej z kawałka, to tekst (a jak się wsłuchamy to też i styl śpiewu wokalistki) jest przesiąknięty nostalgią. Niesamowitą nostalgią. Tytuł to de facto skrótowiec od słów "I Loved You" - i tu już nie trzeba niczego wyjaśniać. Jest to kolejny dowód na to, że radosna melodia, nie musi oznaczać radosnego wydźwięku piosenki, a sesja to czas, w którym łapiemy się czegokolwiek, by uciec od nauki:
"Watching the day break
And fighting the urge to sleep
'Cause my dreams won't let this die."
by School Of Seven Bells.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz