wtorek, 22 lutego 2011

Without ever knowing, love was showing...

W dzisiejszej audycji obok stałych punktów programu (czyli kącików: historycznego i norweskiego - w skrócie) wezmę na warsztat najnowszą płytę zespołu Mogwai i postaram się pokrótce ją zrecenzować.
Do tego kolejna garść dźwięków z pogranicza elektroniki i Post-Rocka. Ostatnio to bardzo modny trend w Post Scriptum.
Start o 21 jak zawsze w Radiu Aktywnym.
Kontakt do studia: GG 2923740.
Zapraszam serdecznie ;).

poniedziałek, 21 lutego 2011

Remember me as you fall to sleep...

Post-Walentynkowe wydanie Post Scriptum stało się okazją do przedstawienia kilkunastu utworów mniej lub bardziej zahaczających o temat miłości. A jest to dziedzina nieprzemijalna, więc przez to - wiecznie żywa. Dla wielu tez miłość, jest prawdziwym sensem ludzkiej egzystencji.

Playlista 15.02.2011 (Lovely tunes)

1. Marilyn Manson - The Love Song [Holy Wood (In The Shadow Of The Valley Of Death). 2000]
2. Tiamat - Vote For Love [Commandments. 2007]
3. The Appleseed Cast - Hello Dearest Love [Two Conversations. 2003]
4. Pure Reason Revolution - AVO [Amor Vincit Omnia. 2009]
5. RPWL - Waiting For The Smile [Trying To Kiss The Sun. 2002]
6. Coldplay - Yellow [Parachutes. 2000]
7. Pivot - Make Me Love You [Make Me Love You. 2005]
8. Caroline - Where's My Love [Murmurs. 2006]
9. Mono - Are You There? [You Are There. 2006]
10. Elements Of Something Really Beautiful - Realizing The Reality Of Love (Lost In A Tunnel) [Hey Angel. 2006]
11. The Samuel Jackson Five - How to Evade Your Obsessive Shadow [Goodbye Melody Mountain. 2008]

Dwie dekady historii Post-Rocka (1990-1991: Part 2):
12. Talk Talk - Ascension Day [Laughing Stock. 1991]
13. Talk Talk - Myrrhman [Laughing Stock. 1991]
14. Slint - Washer [Spiderland. 1991]

15. Sixpence None The Richer - Kiss Me [Sixpence None The Richer. 1997]

Na przekór miłości audycja rozpoczęła się od piosenki z miłością w tytule, ale nie opowiadającej o niej. Marilyn Manson woli jednak śpiewać o broni, Bogu i rządzie niźli o słodkim i romantycznym uczuciu. Obok Manson na początku pojawił się tez dawno w Post Scriptum nie słyszany Tiamat. Żywy i skoczny kawałek był drugą propozycją na rozgrzanie w ten mroźny wieczór.
Gwoździem Programu był monumentalny i epicki kawałek zespołu Mono. To pytanie w tytule to również pytanie, które możemy sobie zadać wszyscy sami sobie. Czy tam jesteś? Uniwersalizm spowodował, że można to podpiąć również i pod temat tej audycji. Emocje płynące z tego utworu, budowanie napięcia i niepokojące dźwięki skłaniają do zadania sobie pytania czy miłość jest w nas i ile jej tak naprawdę jej jest.
Tuż po nim nastał czas krótkiej, ale przejmującej i refleksyjnej Post-Rockowej kompozycji. Emocjonalny przekaz zawarty w tych dźwiękach jak to już bywa w muzyce eksperymentalnej stanowi nieodłączną wartość dodaną do samej muzyki.
Norweski kącik muzyczny padł łupem kolejnej norweskiej formacji Post-Rockowej - chyba najbardziej znanej kapeli z tego kraju, obracającej się w tym muzycznym klimacie - The Samuel Jackson Five.
w historycznym kąciku tradycyjnie wypełniającym 2 godzinę audycji skupiliśmy się wyłącznie na roku 1991 - w nim bowiem ukazały się 2 niezwykle ważne, powiem nawet fundamentalne i przełomowe dla dalszej ewolucji gatunku albumy. Tym razem kącik polubił też również Radiowy chochlik, który pomieszał mi nieco szyki, więc w kolejnym odcinku szykuje się krótkie dokończenie opisu treści zawartych na płycie Spiderland - magnus opus zespołu Slint i dla wielu nadal ścisła czołówka Post-Rockowych albumów - mimo upływu już 20 lat od jego premiery. Kawałek "Washer" to według mnie najlepsza propozycja z tej płyty. Warto też spojrzeć w tekst - bardzo mocną stronę utworu. Szczególnie spodobał mi się ten cytat:
"Wash yourself in your tears
And build your church
On the strength of your fears."
Interpretacje? Hmm. Ciężka sprawa. Być może synteza procesu oswajania się ze strachem i cierpieniem (spowodowanym miłością jak wynika całościowo z tekstu) - droga oparta na przekuwaniu swych lęków w wiarę - chyba w lepsze jutro.
Nie można tez pominąć zespołu Talk Talk, który zakończył swoja muzyczną ewolucję i droge (został rozwiązany w 1991 roku, więc jeden z Ojców założycieli nie doczekał stricte narodzin gatunku w symbolicznym roku 1994) eksperymentalnym i nieco minimalistycznym albumem Laughing Stock. Kwintesencja ich brzmienia tkwi nadal w zgrabnym połączeniu wokalu i świeżego podejścia do muzyki. Słuchajac tych albumów nie mogę nie odnieść wrażenia, że Talk Talk dzisiaj by również z powodzeniem mogło robić karierę. Kwestia tylko, czy nie utonęłoby w morzu zespołów, które cały czas próbują doścignąć osiągnięcia swoich mistrzów.
Warto też wyróżnić utwór zespołu Coldplay. Nieprzypadkowo trafił on na tą listę. Zasłuchiwałem się w niego już w licealnych czasach i zawsze kojarzył mi się bardzo pociesznie i pozytywnie. Tak się złożyło, że w jednej z kawiarni nota bene 14 lutego dotarły też do mnie dźwięki tego kawałka. Decyzja obecności w takiej specjalnej audycji mogła być tylko jedna. Nietypowe też było zakończenie. Słodziutkie i bardzo mainstreamowe (kto nie zna tego kawałka) wykonanie "Kiss Me" wydało mi się dobrym podsumowaniem Post-Walentynek. W końcu pocałunki nie muszą ograniczać się tylko do jednego dnia w roku.
Tradycyjny cytat podsumowujący był tym razem sporym problemem. Zebrało się kilka ciekawych strof, które mógłbym tak mocno wyróżnić, ale zdecydowałem się na ten pochodzący z kawałka "Yellow". Sentymenty wzięły jednak górę ;):
"Your skin, oh yeah, your skin and bones
Turn into something beautiful
D'you know? You know I love you so
You know I love you so."
by Coldplay.

wtorek, 15 lutego 2011

I've got love songs in my head...

Wykorzystując nieco okazję przypadających wczoraj Walentynek przygotowałem tym razem audycję mocno osadzoną w temacie miłości.
Czy jednak będą to słodko i uroczo spędzone 2 godziny razem z Radiem Aktywnym?
O tym musicie przekonać się sami ;).
Start jak zawsze o 21.
Zapraszam serdecznie już teraz!

Take me to the fantastic place...

Post Scriptum tego dnia wypłynęło na zdecydowanie spokojniejsze wody. Klimatu audycji na pewno nie brakowało. Były też chwile refleksji, których nie sposób pominąć w 2 części tej notki.

Playlista 08.02.2011 (Spokojne, feryjne wyciszenie)

1. Arms And Sleepers - The Architekt [Matador. 2009]
2. Marillion - Fantastic Place [Marbles. 2004]
3. No-Man - Night Sky Sweet Earth [Speak. 1999]
4. Lunatic Soul - Suspended In Whiteness [Lunatic Soul II. 2010]
5. Sigur Rós - Myrkur [Von. 1997]
6. Lights Out Asia - Spiti Elefas [Tanks And Recognizers. 2007]
7. Hammock - What Heaven Allows [Kenotic. 2005]
8. The Low Frequency In Stereo - Atreides [The Low Frequency In Stereo. 2002]

Dwie dekady historii Post-Rocka (1990-1991: Part 1):
9. Disco Inferno - Entertainment [Entertainment/Arc In Round. 1990]
10. Disco Inferno - Emigré [Open Doors, Closed Windows. 1991]
11. Cul De Sac - Death Kit Train [ECIM. 1991]
12. Cul De Sac - The Portland Cement Factory at Monolith, California [ECIM. 1991]

13. Grails - Canyon Hymn [The Burden Of Hope. 2003]

Audycję otworzył utwór amerykańskiego duetu Arms And Sleepers, który spokojnym trip-hopowo-elektronicznym brzmieniem wprowadził w świat tej odsłony Post Scriptum. Zresztą pierwsza godzina ukoronowana Gwoździem Programu (o którym będzie mowa za moment).
Ze Stanów Zjednoczonych na 2 kawałki przenieśliśmy się do Anglii. 2 klimatyczne i utrzymane w spokojnym tempie kompozycje pogłębiły kojący nastrój sączący się z głośników. Tak się złożyło, że oba kawałki maja w sobie wiele artystycznego piękna (szczególnie No-Man).
Chwilę potem nastał czas dla "polskiego Stevena Wilsona" - często używanego określenia Mariusza Dudy. Lunatic Soul ma wiele ładnych utworów i akurat z ostatniego wydawnictwa od tego solowego projektu basisty Riverside, akurat ten obok prezentowanego wcześniej "Wanderings", podoba mi się najbardziej.
By przejść do Gwoździa Programu, potrzebny był utwór, który wprawi słuchaczy w odpowiedni nastrój. Mój wybór padł na Sigur Rós w utworze, którego tytuł można przetłumaczyć jako "Ciemność". Zrealizowany (celowo bądź też nie - bo akurat w przypadku nagrywania pierwszej płyty przez Islandczyków, efekt końcowy był inny od zamierzonego) z lekko shoegaze'ingowym zacięciem kawałek, to jedna z wybijających się propozycji na płycie Von.
Gwoździem Programu - poetycki ambient Post-Rock od Panów z Lights Out Asia. "Spiti Elefas" oznacza po grecku "Dom Słonia" - to tez nazwa ekskluzywnej posiadłości i hotelu zarazem, położonej na greckiej wyspie Santorini. Smaczku dodaje lokalizacja - położenie tuż nad 300 m klifem, który gwarantuje przepiękne widoki na Morze Śródziemne. Miejsce według mnie wymarzone na podróż poślubną. A sam utwór - urzekający w swoim pięknie. Początkowo hałaśliwy i w miarę szybki kawałek, wyraźnie zwalnia tempo w 2 połowie by przy akompaniamencie lekkich, elektronicznych bitów, ambientowej przestrzeni i delikatnej gitary zrobić pole dla wokalów Chrisa Schafera. Coś cudownego.
W Norweskim kąciku muzycznym wreszcie przyszedł czas na zespół Post-Rockowy. Zaprezentowałem rozbudowaną i mocno gitarową kompozycję z debiutanckiego krążka zespołu The Low Frequency In Stereo - jednego z najbardziej znanych przedstawicieli norweskiego Post-Rocka na świecie.
Po tygodniu nieobecności powrócił tez kącik historyczny. Pierwsza część odcinka o 2 pierwszych latach tytułowych 2 dekad stała się okazją do zaprezentowania 2 ważnych zespołów, które wywarły olbrzymi wpływ na swoich następców. Brytyjskie Disco Inferno, które łącząc elektroniczne brzmienia z muzyką rockową zyskało miano zespołu eksperymentalnego i Cul De Sac z Bostonu w USA, które stało się nijako ojcem Bostońskiej sceny muzyki eksperymentalnej i rockowej (w raczej mocniejszym wydaniu). Disco Inferno rozpadło się na progu powstania Post-Rocka jako odrębnego gatunku muzycznego. Cul De Sac istnieje do dziś. I oba te zespoły jeszcze w najbliższych wydaniach kącika z pewnością będą się pojawiać.
Cytat z audycji na zakończenie wpisu wędruje do kawałka, który stał się hitem dnia audycji. Cudowna kompozycja z przepuszczonym przez szereg wokalnych efektów głosem, z którego da się wyłowić słowa. Słowa będące tak samo zachęcające jak sam kawałek:
"Take a little walk in the back of your mind,
Take a little walk to the back of your life, your life."
by Marc Byrd, Andrew Thompson.

wtorek, 8 lutego 2011

And if you please I'll take you out of the atmosphere...

Dzisiejsza audycja mam nadzieję pozwoli uspokoić skołatane po sesji nerwy i rozgrzane do granic możliwości obwody mózgowe.
Klimatyczne, przestrzenne kompozycje wypełnią większość Post Scriptum.
Powróci również nieobecny tydzień temu kącik "Dwie dekady historii Post-Rocka" w pierwszym odcinki z tytułowych dwóch dekad - a w nich lata 1990-91.
Start o 21 tylko w Radiu Aktywnym.
Zapraszam serdecznie ;).

poniedziałek, 7 lutego 2011

If you keep listening you can hear it for miles...

Tym razem w Post Scriptum zagościły nieco szybsze brzmienia, które mimo wszystko nie były pozbawione refleksyjnej nuty. Niestety z racji specyfiki audycji nie udało się przygotować kolejnego odcinku kącika "Dwie dekady historii Post-Rocka". Obiecuję, że za tydzień wszystko nadrobię.

Playlista 01.02.2011 (Sesyjna mieszanka vol.3)

1. Amplifier - Post Acid Youth [Amplifier. 2004]
2. Seigmen - Lament [Total 1994]
3. Seigmen - Slaver Av Solen [Metropolis. 1995]
4. Deftones - Hexagram [Deftones. 2003]
5. Godflesh - White Flag [Hymns. 2001]
6. pg.lost - Crystalline [In Never Out. 2009]
7. Constants - The Perpetual Morning Subsequent [Nostalgia For The Future. 2004]
8. Seigmen - Nemesis [Metropolis - The Grandmaster Recordings. 1996]
9. Seigmen - The Modern End [Radiowaves. 1997]
10. School Of Seven Bells - I L U [Disconnect From Desire. 2010]
11. Ljungblut - Migraine Sky [The Other Side Of All Things/Influences For A New Album. 2005]
12. Moving Mountains - 8105 [Pneuma. 2007]
13. Red Room Cinema - Treeburst In Bastogne [Red Room Cinema. 2008]

Tą lekko zahaczającą o sesję audycję rozpoczął kawałek o jakże wdzięcznym tytule "Post Acid Youth". Sama nazwa pasowała by raczej do pokolenia końcówki lat 70-tych i początku 80-tych, czyli do czasów młodości naszych rodziców.
Pierwsze Post Scriptum w lutym stało się okazją do zaprezentowania twórczości zespołu w kąciku "Odkrycie miesiąca". Z racji braku "Dwóch dekad..." rozbiłem Odkrycie na 2 części - po 2 utwory w każdej godzinie audycji. Kapelą, która wywarła na mnie największe wrażenie w styczniu było Seigmen. Norweski zespół, który podczas 10 lat swojego istnienia obracał sie w kręgu muzyki alternatywnego rocka, by z gotycko-grunge'owej formy, poprzez konwencjonalny i energetyczny rock ery płyty Metropolis, skierować się ostatecznie w stronę brzmień nieco przypominających industrialnego rocka. Przez długi czas przymierzałem się do poznania zespołu, na którego gruzach powstał uwielbiany przeze mnie Zeromancer i jak widać spodobał mi się on na tyle, że stał się bohaterem tego comiesięcznego kącika tematycznego. Seigmen, podobnie jak wspomniany już jego następca, mogę ze szczerym sercem polecić każdemu fanowi rocka. Warto zwrócić uwagę, że zespół dużą część swoich utworów nagrał z wykorzystaniem norweskich tekstów. Dopiero pod koniec twórczości, gdy popularność Seigmen wzrosła, zdecydowali się wydać płytę w całości po angielsku. Ciekawostką jest też wydanie płyty Metropolis w dwóch wersjach językowych, z tym że wersja angielska nie jest prostym przekładem norweskich liryków, tylko nową wariacją liryczną dopasowaną do niezmienionej w tym przypadku instrumentalnej formy (choć długości utworów się różnią - czasami znacznie). Szczerze powiedziawszy bardziej do mnie jednak przemawia norweskie wydanie Metropolis, choć niektóre angielskie utwory dorównują pierwowzorom.
Na Gwoźdź Programu wybrałem tym razem kawałek "Crystalline". Bardzo ładnie się rozwijający i rozbudowujący instrumentalny utwór to moim zdaniem najlepsza kompozycja na ostatniej płycie Szwedów z pg.lost. Krystaliczny umysł natomiast, który jest gotowy na przyjęcie i przyswojenie dużej partii materiału powinien być natomiast atrybutem każdego studenta przymierzającego się do sesji.
"Norweski kącik muzyczny" padł tym razem łupem projektu Ljungblut - solowego alter ego basisty Seigmen i Zeromancera - Kima Ljunga. Ten projekt przypomina mi trochę polskie Lunatic Soul. Mariusz Duda i Kim Ljung to basiści i liderzy swoich zespołów, które mimo tego, że obracają się w innych przestrzeniach muzycznych (Riverside to progresywny rock, a Zeromancer - industrialny rock), mają jedną wspólną cechę - nie zaspokajają wszystkich muzycznych pragnień swoich liderów. Ljungblut to muzyka różniąca się od wspomnianych już wcześniej projektów Kima Ljunga. Przez lata grania w tych zespołach Kim komponował też kawałki, które nie zawierały się w muzycznych ramach jego zespołów - w dużej mierze akustyczne, melancholijne, smutne i refleksyjne kompozycje (kolejne podobieństwo do Lunatic Soul) były przez kilka ładnych lat odkładane na prywatną półkę Kima. W końcu nagromadziło się ich aż tyle, że Kim postanowił je wydać jako album - tak powstał pierwszy, podwójny longlplay od Ljungblut. Ljung wykorzystał też przerwę w działalności Zeromancera i w 2007 wydał swój drugi solowy album.
Z racji newsa tygodnia - czyli informacji, że na Asymmetry Festival III wystąpi legendarny industrial metalowy zespół Godflesh - w Post Scriptum zagościła kompozycja tegoż zespołu. Wybrałem "White Flag", gdyż w kontekście Sesyjnej mieszanki nie należy się poddawać, mimo że sytuacja bywa czasami bardzo nieciekawa.
Do nauki podczas sesji (szczególnie wtedy gdy zasypiamy) świetnie nadaje się brutalnie wybudzające "Hexagram". Do podtrzymywania powiek - utwory Constants, a do wielu chwil spędzonych nad cyferkami i przekształceniami - Moving Mountains - w końcu każda sesja to w pewnym stopniu metaforyczne przesuwanie swoich własnych gór.
Przeglądając teksty utworów długo się zastanawiałem, który z nich wybrać jako cytat na podsumowanie tej audycyjnej notki. W końcu coś pchnęło mnie w stronę cytatu z "I L U". Mimo słodkiego brzmienia i na wskroś radosnej atmosfery płynącej z kawałka, to tekst (a jak się wsłuchamy to też i styl śpiewu wokalistki) jest przesiąknięty nostalgią. Niesamowitą nostalgią. Tytuł to de facto skrótowiec od słów "I Loved You" - i tu już nie trzeba niczego wyjaśniać. Jest to kolejny dowód na to, że radosna melodia, nie musi oznaczać radosnego wydźwięku piosenki, a sesja to czas, w którym łapiemy się czegokolwiek, by uciec od nauki:
"Watching the day break
And fighting the urge to sleep
'Cause my dreams won't let this die."
by School Of Seven Bells.

wtorek, 1 lutego 2011

Sesyjna mieszanka vol.3...

Sesyjną tradycją staje się już, że jedna audycja poświęcona jest sesji i zmaganiom z nią. Nie inaczej będzie w czasie zimowej sesji AD2011.
Utwory szybszy, bardziej dynamiczne, ale też i nieco brutalniejsze niż zwykle w Post Scriptum się pojawiające.
Lista kompletowana szybko, pod impulsem chwili. Niby niepoukładana, ale jednak misternie ułożona w podświadomości.
Obraz zabiegania i pośpiechu.
Start o 21 tylko w Radiu Aktywnym.
Zapraszam serdecznie :).