wtorek, 26 października 2010

Like a dream synchronizing with what I miss the most...

Kolejna audycja i kolejna koncertowa relacja. Tym razem przeniesiemy się do Hydrozagadki by posłuchać muzyki zespołów, które wtedy wystąpiły jak i moich wrażeń i uwag dotyczących tego wydarzenia.
Poza tym, jeśli już jesteśmy przy rozmiarach oceanu, to w dzisiejszej audycji przestrzeń i woda będą dwoma głównymi hasłami.
Start o 21 w Radiu Aktywnym.
Zapraszam serdecznie :).

poniedziałek, 25 października 2010

My past won't fade away...

Audycja o przeciwnościach, wykluczających się aspektach, z kontrastową muzyką i antagonistycznymi tytułami (i nie tylko). Kluczem do niej jest jej tytuł będący nawiązaniem do motta ostatniej płyty zespołu Devil Sold His Soul, które w tłumaczeniu oznacza "O ile jestem błogosławiony, o tyle jestem przeklęty.", do którego zresztą się bardzo emocjonalnie przywiązałem.

Playlista 19.10.2010 (As much as I am blessed, I am cursed.)

1. Isis - False Light [Oceanic. 2002]
2. Devil Sold His Soul - Tides [Blessed & Cursed. 2010]
3. Devil Sold His Soul - As The Storm Unfolds [A Fragile Hope. 2007]
4. Devil Sold His Soul - Truth Has Come [Blessed & Cursed. 2010]
5. September Malevolence - Distance/Closure [Tomorrow We'll Wonder Where This Generation Gets Its Priority From. 2005]
6. Marillion - Neverland [Marbles. 2004]
7. Oceansize - Oscar Acceptance Speech [Self Preserved While The Bodies Float Up. 2010]
8. Giants - Swiftly They Come, Swiftly They Flee [They, The Undeserving. 2007]
9. Lights Out Asia - All These Worlds Are Yours [In The Days Of Jupiter. 2010]
10. Lights Out Asia - Except Europa [In The Days Of Jupiter. 2010]
11. Lights Out Asia - 13 AM [In The Days Of Jupiter. 2010]
12. Jakob - A Moment From Different Angles [A Subsets Of Sets. 2001]
13. Gregor Samsa - First Mile, Last Mile [Rest. 2008]

Po ciężkim i rozbudzającym "False Light" na początek pierwszą część audycji zdominowała relacja z koncertu Devil Sold His Soul.
Jestem mocno zawiedziony frekwencją na koncercie. Progresja jest całkiem dużym klubem. Co było do przewidzenia zespół wystąpił na małej scenie. Ale takich pustek w klubie w momencie gdy przybyłem na miejsce pół godziny przed planowym rozpoczęciem koncertu, to ja dawno nie widziałem. Skończyło się na tym, że przy muzyce Anglików bawiła się grupka około 50 osób. To niewiele. Na szczęście udało się rozkręcić zabawę po jakimś czasie i mały bo mały moshpit od czasu do czasu się pojawiał. Za to stanowczo nie pochwalam walenia barierkami o scenę w celu rozkręcenia zabawy, jak to kilka osób robiło. Ed Gibbs ze sceny nawet pokazywał by przestać. Zresztą mimo naprawdę sporego hałasu, stojąc niedaleko byłem w stanie słyszeć ten odgłos. Na scenie na pewno też to przeszkadzało. Gdy to nie spotkało się zrozumieniem, zainterweniowali ochroniarze skutecznie ukrócając ten proceder.
Koncert krótki - godzinny, był za to bardzo żywiołowy. Praktycznie same największe hity z nowej i debiutanckiej płyty. Oczywiście zabrakło mi paru utworów, ale to bez znaczenia. I tak zabawa była przednia, nagłośnienie dobre i wrażenia jak najbardziej pozytywne. Emocjonalna śmierć na godzinę dla świata. Setlista prezentowała się następująco:
Tides, Drowning/Sinking, Crane Lake, An Ocean Of Lights, As The Storm Unfolds, Sirens Chant, Callous Heart, Truth Has Come, Like It's Your Last, Hope.
Ważnym punktem drugiej godziny była recenzja nowego wydawnictwa zespołu Lights Out Asia - In The Days Of Jupiter. 4 album w karierze Amerykanów to dalsza eksploracja Ambient Post-Rockowej przestrzeni. Są kompozycje krótsze, dłuższe, z wokalami i bez nich. Tak jak na poprzednim albumie Eyes Like Brontide jest pod tym względem różnorodnie. Wydaje mi się nawet, że na nowym albumie jest więcej gitarowych partii w porównaniu do poprzedniczki. Jest kilka ciekawszych utworów jak np "Except Europa". Generalnie miły album do odprężenia się po ciężkim i długim dniu.
2 godziny audycji rozdzielił natomiast Gwóźdź Programu. Tym razem fenomenalny, błyskotliwy i przerażająco prawdziwy w swoim lirycznych duchu - utwór "Neverland". Niezwykle sentymentalnie mi się robi jak słucham tego kawałka. Perfekcyjny przykład progresywnej melancholii. Są klawisze, gitarowe solówki, przejmujący wokal i poruszający tekst. Nibylandia jako kraina leżąca na skrzyżowaniu 2 przeciwstawnych światów, wizji i podejść do różnych spraw.
Poza tym w audycji znalazło się sporo utworów nawiązujących do jej tematu. Szczególnie to widać na 3 Post-Rockowych przykładach z warsztatu zespołów Gregor Samsa, Giants i September Malevolence.
Największy problem mam z cytatem na koniec. Nie chodzi tu raczej o problem z wyborem odpowiedniego utworu, z którego fragment tekstu chciałbym zacytować. Nie. Chodzi o wybór konkretnego fragmentu tekstu. Tak sobie myślę, że powinienem w tym miejscu umieścić cały tekst utworu "Neverland". Ale jako, że zajęłoby to bardzo dużo miejsca to specjalnie wybrałem tą najbardziej dobitną jego część:
"At times like these
Any fool can see
Any fool can see
Your love inside me.
(...)
When you're with me
I can stand it
I can stand

But when you're gone
I never land
In Neverland."
by Steve Hogarth.

wtorek, 19 października 2010

As much as I am blessed, I am cursed...

Tak tak. W dzisiejszej audycji wrócimy myślami do sobotniego wieczoru. Wtedy to na deskach Progresji wystąpiła angielska kapela Devil Sold His Soul. Nie chce teraz wiele zdradzać. Szczegóły w audycji ;).
Poza tym recenzja płyty, która się niedawno ukazała. Powieje chłodną elektroniką wymieszaną z Post-Rockiem.
Ponadto chyba będzie sporo kontrastów. Zupełnie jak w tytule.
Zapraszam serdecznie :).
Start już o 21 w Radiu Aktywnym.

piątek, 15 października 2010

Living their lives in each other's bodies...

Audycja z gatunku tych bardziej klimatycznych. Shoegaze, Post-Rock i szczypta elektroniki. Do tego nutka pieprzu w postaci 2 utworów, które zapowiadają 2 koncertowe wydarzenia przyszłego weekendu.

Playlista 12.10.2010 (Shoegaze z nutką pieprzu)

1. Absent Without Leave - Evening Walks [Magnitogorsk. 2008]
2. We Vs. Death - The Sun [A Black House, A Coloured Home. 2009]
3. Amusement Parks On Fire - Inside Out [Road Eyes. 2010]
4. Amusement Parks On Fire - Inspects The Evil Side [Road Eyes. 2010]
5. The American Dollar - Separate But Equal [The American Dollar. 2006]
6. Archive - Bridge Scene [Michel Vaillant OST. 2003]
7. Mono - The Kidnapper Bell [Under The Pipal Tree. 2001]
8. Slowdive - Crazy For You [Pygmalion. 1995]
9. Jeniferever - Lives Apart [Spring Tides. 2009]
10. Devil Sold His Soul - The Emptiness [Blessed & Cursed. 2010]
11. A Storm Of Light - Trouble Is Near [Forgive Us Our Trespasses. 2009]
12. Everett - The Anchor [Destination EP. 2007]
13. The Verve - Already There [A Storm In Heaven. 1993]

Ten wieczorny spacer zaczęliśmy od Aten, a konkretniej od jednoosobowego projektu Absent Without Leave. Tajemniczo on wprowadził w świat i realia tej edycji Post Scriptum.
Jednym z ważniejszych jej punktów była krótka recenzja nowej płyty zespołu Amusement Parks On Fire - "Road Eyes", o której już była mowa w zapowiedzi. Płyta utrzymana w stylu poprzednich wydawnictw, trochę krótka i czegoś mi w niej brakuje. O ile na sam początek start znajomości z Panami z Nottingham będzie jak znalazł, o tyle dla mnie, głęboko już zaznajomionym z twórczością zespołu płyta okazała się lekko słabsza od poprzednich. Mimo wszystko nadal jest bardzo dobra. Niezwykle emocjonalny "Inside Out", czy świetny zamykacz płyty (to już chyba tradycja, że na koniec płyty zespół przygotowuje coś wybitnego) "Inspects The Evil Side" to jedne z najlepszych momentów płyty. Jest jeszcze kilka ciekawych kawałków na "Road Eyes", więc w audycji pewnie prędzej czy później i one zagoszczą. Swoją droga okładka nie wiem czemu kojarzy mi się z Kalifornią.
Znalazło się też miejsce dla zapowiedzi 2 koncertów. Devil Sold His Soul zagra w Warszawskiej Progresji już w sobotę (oj będzie się działo), a do Powiększenia zawita zespół ze Stanów Zjednoczonych - A Storm Of Light.
Gwoździem Programu był tym razem surfujący na pograniczu Post-Rocka kawałek The Kidnapper Bel. Wczesna twórczość Mono, przesycona brzmieniem shoegaze'u, bardzo przypadła mi do gustu, więc w audycji, w której jazgoczące dźwięki gitar grały przysłowiowe pierwsze skrzypce, ukoronowanie mogło być tylko jedno. Bardzo ciekawy kawałek, ze stopniowym budowaniem napięcia i przejmującą melodią.
Znalazło się też miejsce dla klasyków - Slowdive z bardzo prostym "Crazy For You", którego tekst jest wyjaśnieniem skąd to szaleństwo się bierze - z miłości. Świetny przykład na to jak w utworze o 1 linijce tekstu można zawrzeć tak wiele. Drugi klasyk - to wczesne The Verve. Zespół kojarzony z kilkoma hitami z późniejszego okresu twórczości zaczynał jako jeden z przedstawicieli wspomnianego już nie raz nurtu.
W kategorii najbardziej przejmujący cytat audycji, pierwsze miejsce pada zdecydowanie łupem dobrze znanego zespołu z Anglii, do którego czuje wręcz niesamowity sentyment:
"I can't wait to feel You here with me."
by Archive.

wtorek, 12 października 2010

I thought my best days had left me...

W dzisiejszej audycji dominować będzie klimat. Spokojniejsze dźwięki opanują większość audycji.
Fani czegoś mniej przystępnego dla ucha też znajdą coś dla siebie.
Słowem dla każdego coś miłego się znajdzie.
W planach też króciutka recenzja płyty, której okładka znajduję się powyżej.
Wszystko po 21 w Radiu Aktywnym ;).
Zapraszam serdecznie!

piątek, 8 października 2010

I can't take my mind off you...

Audycja przebiegła pod dyktando 2 kącików tematycznych, które zajęły ponad połowę audycji. Pozostałe utwory były dopełnieniem i otoczką - swoją drogą bardzo rozmytą i utrzymana głównie w nu-gaze'owej tonacji. Stąd tez dwuczłonowy tytuł audycji.

Playlista 05.10.2010 (Koncertowo - nu-gaze'owo)

1. Deftones - Back To School (Mini Maggit) [Back To School (Mini Maggit) EP. 2001]
2. Anneke van Giersbergen & Danny Cavanagh - The Blower's Daughter [In Parallel. 2009]
3. Anathema - Thin Air [We're Here Because We're Here. 2010]
4. Anathema - Deep [Judgement. 1999]
5. Anathema - Are You There? [Hindsight. 2008]
6. Butterfly Explosion - Carpark [Lost Trails. 2010]
7. Airiel - The Big Mash-Up [The Battle Of Sealand. 2007]
8. Swans - Telepathy [The Great Annihilator. 1995]
9. Air Formation - Never Far Away [57 Octaves Below EP. 2005]
10. Malory - Wake Up [The Third Face. 2005]
11. Malory - Déjà-Vu [Outerbeats. 2002]
12. Malory - Argo Night Shuttle [Outerbeats. 2002]
13. Malory - The Signs [Pearl Diver. 2010]
14. Amusement Parks On Fire - No Lite No Sound [Out Of The Angeles. 2006]

Post Scriptum zaczęło się jednak nietypowo. Od utworu nieco wyłamującego się z przedstawionego we wstępie schematu "Back To School" bowiem to takie odniesienie do rozpoczęcia się kolejnego roku akademickiego. Może się to wydawać trochę dziwne, wszak szkoła zaczęła się ponad miesiąc temu, jednak studia też są szkołą i specjalnie poczekałem z tym kawałkiem do pierwszej audycji w październiku.
W pierwszym kąciku tematycznym wróciliśmy wspomnieniami do warszawskiej Proximy. Oczywiście mowa o Anathemie. Przed samą "Ekskomuniką" wystąpiły jeszcze dwa supporty. Sympatyczny i nieco speszony na początku Norweg Peter Carlsen, którego występ zajął pół godziny. Z początku sam z gitarą akustyczną wykonywał swe utwory, a następnie dołączyli do niego Anneke Van Giersbergen i Vincent Cavanagh z Anathemy. Muzyka Norwega to melancholia w niemal czystej postaci, więc na początek wieczoru dla niektórych mogło się to wydawać nudne, mi jednak przypadł ten artysta do gustu wprowadzając mój umysł w stan oczekiwania i kierując myśli w stronę smutnych brzegów.
Bezpośrednio po nim na scenie pojawiła się Anneke. Wszystko odbyło się według samego schematu. najpierw Anneke samemu, a następnie z Vincentem i Peterem. Wywołała ona żywiołową reakcje publiczności. Nie obyło się też bez technicznych wpadek muzycznych samej Anneke. Ale nie zraziło to publiczności, która z uśmiechem na twarzy przyjmowała potknięcia byłej wokalistki The Gathering. Zresztą sama Anneke bardzo sprytnie potrafiła wyjść z każdej wpadki nadrabiając je swoim urokiem osobistym.
W końcu o 21:28 pojawiła się na scenie Anathema. Koncert skończył się dokładnie o północy. 152 minutowy koncert to bardzo długo. Na setliście znalazło się aż 30 utworów w tym cała płyta We're Here Because We're Here. Pojawiły się też utwory ze wszystkich wcześniejszych płyt poza 2 pierwszymi. Musze powiedzieć, że jestem bardzo zadowolony z całego układu koncertowej listy, na której nowe kawałki były przeplatane klasykami z Judgement czy Alternative 4. Najbardziej wzruszające dla mnie momenty koncertu to wyśpiewanie całego Flying przez publiczność w tym i mnie również jak i cały Bis. Kawałek Wish You Were Here z repertuaru Pink Floyd wykonany solo przez Danny'ego Cavanagh wprawił mnie w niezwykle nostalgiczny i melancholijny klimat. Chciałoby się powiedzieć, że czegoś jednak na tym koncercie mi brakowało, ale to całkiem inna, całkowicie niemuzyczna historia. Nie mogło się tez obyć bez wzruszającego One Last Goodbye i żywiołowego Fragile Dreams na koniec. To był mój pierwszy koncert Anathemy, ale na pewno nie ostatni.
"Gwoździem programu" padł tym razem łupem amerykańskiego tria shoegaze'owego - Airiel. Bardzo ciekawy kawałek i dość odbiegający od paradygmatu grania spod znaku "gapienia się na stopy".
W kąciku "Odkrycie miesiąca" tym razem przenieśliśmy się do Drezna czyli rzut kamieniem za naszą zachodnią granicę. Tam rezyduje zespół Malory, który obraza się w dream popowej i shoegaze'owej stylistyce. Trafiłem na ten zespół za sprawą Air Formation. Obie kapele zresztą wydają płyty w tej samej wytwórni Club AC30 skupiającej obiecujące zespoły shoegaze'ingowe młodego pokolenia. moim osobistym faworytem jest płyta The Third Face, w której balans pomiędzy gitarowym i elektronicznym obliczem zespołu osiągnął optymalny poziom. Warto też wspomnieć o mieszanych wokalach damsko - męskich, które w niektórych kawałkach dobrze się uzupełniają. Zespół na początku tego roku wydał już swoją 4 płytę - Pearl Diver i jest ona kolejnym krokiem w procesie ewolucji brzmienia Niemców, a na każde ich wydawnictwo ma w sobie coś unikalnego.
Końcowym utworem nieco ujawniłem, jakiego zespołu w następnej audycji na pewno nie zabraknie.
A cytacik na koniec - jakby mogło być inaczej. Oczywiście Anathema i intrygujący, nieco osobisty fragment "Are You There?"
"Unmistakably lost and without a care
Did we lose all the love that we could have shared
And it's wearing me down. "
by Danny Cavanagh.

wtorek, 5 października 2010

A wisdom contained in the telepathy of fear...

W dzisiejszej audycji sporo ciekawych rzeczy i aż 2 kąciki tematyczne!
W pierwszym z nich - cyklicznym "Odkryciu miesiąca" - przeniesiemy się za Odrę do naszych zachodnich sąsiadów by poznać smak eterycznej muzyki spod znaku gapienia się na stopy.
W drugim - przeniesiemy się w czasie wstecz. Do warszawskiej Proximy, w której w niedziele dała koncert angielska grupa rockowa - Anathema. Co się działo w klubie i na koncercie będziecie się mogli przekonać pod 21.
A tak poza tym sporo spokojnej i mniej muzyki utrzymanej w klimacie określonym tymi 2 kącikami.
Zapraszam serdecznie do słuchania audycji w Radiu Aktywnym!

I realised before we can approach we must separate...

Iście ptasia audycja. Wprawdzie nie zagościły w niej tukany, kiwi czy strusie, ale i tak było całkiem ornitologicznie.

Playlista 28.09.2010 (Ornitologicznie)

1. The Bird Ensemble - Canopy Summer [Evensong. 2009]
2. Red Sparowes - As Each End Looms And Subsides [The Fear Is Excruciating, But Therein Lies the Answer. 2010]
3. Red Sparowes - We Left The Apes To Rot, But Find The Fang Grows Within [Aphorisms EP. 2008]
4. Red Sparowes - The Great Leap Forward Poured Down Upon Us One Day Like A Mighty Storm Suddenly And Furiously Blinding Our Senses. [Every Red Heart Shines Toward The Red Sun. 2006]
5. Phoenix And The Turtle - Pianos [Sundays Are A Good Day For Relaxing. 2004]
6. Swans - Alcohol The Seed [The Great Annihilator. 1995]
7. Swans - Killing For Company [The Great Annihilator. 1995]
8. Pelican - The Woods [Pelican EP. 2001]
9. Tarantula Hawk - Track 1 [Tarantula Hawk. 2000]
10. Crippled Black Phoenix - Fantastic Justice [I, Vigilante. 2010]
11. Mogwai - I'm Jim Morrison, I'm Dead [The Hawk Is Howling. 2008]
12. Dredg - Cartoon Showroom [The Pariah, The Parrot, The Delusion. 2009]
13. Birdpen - I'm Never Leaving Home Again [One In Fifty Four EP. 2008]

Na czele tego ptasiego korowodu kroczył tym razem pelikan. Ptak, który wszystko łyka połknął 13 minut czasu antenowego w Gwoździu Programu. Swoją drogą ten pelikan był ciężkim do odbioru ptakiem. Post-Metalowy utwór z początku twórczości tej amerykańskiej kapeli miał bowiem pazur i bezkompromisowość.
Całkiem pokaźną część audycji zajęła również relacja z poniedziałkowego koncertu zespołu Red Sparowes, który się odbył w warszawskim klubie Hydrozagadka. Koncert uznaje za udany. Zagościły na nim kawałki ze wszystkich wydawnictw tego zespołu co mnie bardzo ucieszyło. Szkoda tylko, że zespół nie zakończył koncertu klasycznym utworem "The Sixth Extinction..." Jednak Bryant Clifford Meyer powiedział na koncercie, że zespół w swoim repertuarze ma wiele dobrych kawałków i je również chce zaprezentować na scenie. Scenie, która w Hydrozagadce była mikroskopijna jak na zespół. Podziwiam ich, że się zmieścili wszyscy. Jednak zbyt wielkiego ruchu to nie mieli, wiec koniecznością było praktycznie stanie w miejscu. Nie zraziło to jednak amerykanów, którzy spędzili na scenie około 80 minut. Widać tez było, że są bardzo zadowoleni z ciepłego przyjęcia jakie im zgotowała publiczność, której w Hydrozagadce było w okolicach 150. Jak na warunki tego klubu to jest to liczba praktycznie klub wypełniająca. Miłą ozdobą zespołu jest też gitarzystka, która od 2 lat współpracuje z Czerwonymi Wróblami. Po koncercie nawet pokusiła się o wrzucenie na swojego facebooka notki "warsaw was awesome". To bardzo miłe i mam nadzieję, że Red Sparowes jeszcze w stolicy zagoszczą. Warto tez wspomnieć o wizualizacjach, które towarzyszyły koncertowi. Muszę przyznać, że były one dobrze przemyślane i każdy utwór miał swoją unikalną filmową opowieść. Potęgowało to wrażenia z koncertu, i dopełniało ścianę gitar generowaną momentami przez 4 muzyków. Perkusista David Clifford też się zresztą bardzo wczuwał w swoją rolę a pot zalał jego twarz i włosy w krótkim czasie.
Warto też wspomnieć o ptaszkach łabędziach. Dostojny ptak tym razem upierzenie miał czarne. Swans w krótkiej prezentacji płyty The Great Annihilator spodobał się słuchaczom. Jeszcze zapewne nie raz ten klimatyczny zespół zagości na antenie. Dźwięki będące mieszaniną noise rocka, industrialu i shoegaze'u spotęgowane klawiszami i sugestywnym głębokim wokalem Michaela Giry budują momentami atmosferę stworzoną do mrocznych wieczorów przy świecach. Świetny jest też kawałek "Killing For Company" opowiadający historię mordercy - homoseksualisty zabijającego "dla towarzystwa" swe ofiary. Bardzo silny kawałek.
Audycję zakończyła się natomiast 2 spokojniejszymi utworami. Papużka i Birdpen ładnie dopełniły tą ptasią defiladę. I to chyba taki mały zwiastun tego, że za tydzień generalnie spokojne dźwięki w Post Scriptum zagoszczą.