wtorek, 1 listopada 2011

Does it eat you up like the cancer in us all?...

Post-Rock i dźwięki ocierające się o shoegaze zdominowały to wydanie Post Scriptum. W audycji mocno udzieliła się przestrzeń i mrok, które dobrze się wpisały w atmosferę powoli królującej już za oknem jesieni.

Playlista 18.10.2011 (Przestrzeń postem i shoegazem rozmyta)

1. Jesu - King Of Kings [Ascension. 201]
2. Audiocæneat! - Kalypso [Red Sessions. 2010]
3. Blueneck - Sawbones [Repetitions. 2011]
4. Blueneck - Le:465 [Scars Of The Midwest. 2006]
5. Sleepmakeswaves - A Gaze Blank And Pitiless As The Sun [... And So We Destroyed Everything. 2011]
6. Laura - Visitor [Twelve Hundred Times. 2011]
7. Laura - Mark The Day [Twelve Hundred Times. 2011]
8. Laura - The Slow [Twelve Hundred Times. 2011]
9. Mew - Comforting Sounds [Frengers. 2003]

Dwie dekady historii Post-Rocka (2001: Part 2):
10. Explosions In The Sky - Greet Death [Those Who Tell The Truth Shall Die, Those Who Tell The Truth Shall Live Forever. 2001]
11. Explosions In The Sky - A Poor Man's Memory [Those Who Tell The Truth Shall Die, Those Who Tell The Truth Shall Live Forever. 2001]
12. Low & Dirty Three - Invitation Day [In The Fishtank 7 EP. 2001]

Audycję otworzył klimatyczny utwór z ostatniej płyty Jesu. Lekko elektroniczny "King Of Kings" to jeden z ciekawszych utworów "Ascension". Chwilę potem przyszedł czas na relację z koncertu Bluenecka w warszawskim klubie Powiększenie. Wiele cierpkich słów padło na antenie pod katem organizacji koncertu. Sam koncert do zbyt udanych tez nie należał. Ofiarą licznych kłopotów technicznych padł głównie Blueneck, który musiał przez nie skrócić swój występ (trwał tylko około 45 minut). Ciekawie natomiast wypadła natomiast niemiecka kapela Audiocæneat! która niestety grała tylko niecałe pół godziny - w ich przypadku na szczęście obyło się bez zakłóceń i awarii.
Druga godzina to już recenzja nowej płyty australijskiej Laury. Na "Twelve Hundred Times" przyszło czekam fanom Post-Rocka aż 5 lat. Dostaliśmy w efekcie ponad 40 minut klimatycznego, mocno osadzonego w shoegaze'ie Post-Rocka. Widać widocznie zwrot w kierunku mroczniejszych brzmień. Na albumie obok gitarowych tematów znalazło się tez miejsce dla minimalistycznych i prostych kompozycji na pianino, które wyciszają i uspokajają słuchacza. Miłym dodatkiem instrumentalnym jest również wiolonczela bogato się objawiająca na albumie. Wyraźnemu zwiększeniu uległa też rola wokali w muzyce Laury. Pojawiają się one częściej, są bardziej jednoznaczne i wyraźne. To duży plus gdyż muzycy z Antypodów umiejętnie wpletli do instrumentarium śpiew Andrew Chalmersa. Utwory takie jak "Visitor" czy "Mark The Day" powinny być przykładem na to jak połączyć stricte instrumentalną stylistykę z wokalnymi eksperymentami.
W kąciku historycznym drugie spotkanie z 2001 rokiem. W nim żywa między innymi żywa legenda czyli zespół Explosions In The Sky wraz z ich najsłynniejszym (i według mnie najlepszym) albumem Those Who Tell The Truth Shall Die, Those Who Tell The Truth Shall Live Forever. Wtórowała im kolaboracja Low i Dirty Three, którzy w ramach projektu studia Konkurrent, nagrali EPkę z serii In The Fishtank. Seria ta kojarzy ze sobą zespoły (czasami nieco odmienne stylistycznie) celem stworzenia czegoś wyjątkowego. 7 wydawnictwo z tej serii stało się udziałem dwóch projektów, które mimo, że z Post-Rockiem mają wiele wspólnego, to jednak eksplorują nieco inne jego tereny. Efektem ich współpracy jest EPka uważana za jedną z najlepszych w całej serii.
Cytatem, którym tym razem chce się z wami podzielić jest fragment "Comforting Sounds". Otwierające dwie linijki brzmią dość przygnębiająco i taki też w mojej percepcji jest cały utwór. Najdłuższy i zarazem najbardziej rozbudowany na płycie Frengers pokazuje, że Mew ma potencjał do komponowania dłuższych utworów:
"I don't feel alright in spite of these comforting sounds you make. I don't feel alright because you make promises that you break."
by Mew.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz